Music ;3





czwartek, 17 kwietnia 2014

16.'Czułam, jak moje życie obraca się o 180 stopni... na gorsze.'

17:30 . Wreszcie koniec zajęć. Spakowałam torbę i powoli skierowałam się w stronę wyjścia. Już miałam wychodzić, gdy zatrzymał mnie wykładowca, pan Muller. Widział prasę, wiedział, co się stało z Reusem a także to, że ja mam z nim kontakt (w końcu najlepszy przyjaciel <3). Był też oddanym fanem BVB, więc pytał się o Marco, jak się czuje itd. Powiedziałam najmniej ile mogłam, żeby niepotrzebnie nie wtajemniczać postronnych osób we wszystko, więc po krótce wyjaśniłam, że zaczepiali go kibice Bayernu. Gdy w końcu uwolniłam się od natrętnego wykładowcy, postanowiłam coś zjeść. Kupiłam sałatkę na wynos i wsiadłam do samochodu. I znów ogarnęło mnie to dziwne uczucie. Wrażenie, że wszystko się rozmywa, traci ostrość. Po chwili wszystko się unormowało. Odczekałam jeszcze parę minut, aby nie jechać w tym stanie, byłam lekko otępiała, aż w końcu ruszyłam do domu.
Będąc już w pokoju, zjadłam sałatkę i powoli zaczęłam się szykować do wyjścia z Mario. Wika została jeszcze na ćwiczeniach, miała wrócić koło 19. Nagle zauważyłam na biurku dość dużą kopertę. Ze szpitala. To pewnie moje wyniki. Rozerwałam kopertę i rzuciłam okiem i... zamurowało mnie. Niedokrwistość megaloblastyczna. Mam anemię... Jeszcze raz sprawdziłam. To nie pomyłka. Na kopercie widniało moje nazwisko. Czułam, jak moje życie obraca się o 180 stopni.. na gorsze. Zaczęłam płakać. Najpierw cicho, łzy spływały mi po policzkach tocząc się jedna po drugiej. Potem uderzyłam w szloch. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Przez łzy zdołałam wymruczeć 'proszę'. Do pokoju wszedł tata i Kamil. Podałam im bez słowa kartkę z moją 'wyrocznią'. Tata podszedł nic nie mówiąc i przytulił mnie. Poczułam się jak mała dziewczynka, która spadła z roweru.Po jakimś czasie uspokoiłam się.
-Będzie dobrze, to nie wyrok - powiedział Kamil i poklepał mnie po ramieniu.
-Dzięki, potworze. - uśmiechnęłam się. Po rozmowie poszłam się ogarnąć. Punkt 20 przyjechał Mario. Jeszcze w domu powiedziałam mu o wszystkim.
-Kochanie, z tym da się normalnie żyć. A dziś sprawię, że o tym zapomnisz - puścił do mnie oczko. - Do widzenia, oddam córkę przed północą - zawołał wesoło do mojego taty.
-Nie ma sprawy - odparł tato i dodał - dziękuję, Mario.
-Nie ma za co, dobranoc, siema, Kamil.
-Heej.
Wyszliśmy z domu.Mario natychmiast wziął mnie w ramiona i na rękach zaniósł do samochodu. Roześmiałam się głośno. W aucie pocałował mnie tak, jak jeszcze nigdy. Najpierw delikatnie, zaledwie muskając moje wargi swoimi. Po chwili stał się on bardziej namiętny. Usiadłam mu na okrakiem na kolanach i wsunęłam


 palce w jego włosy. Objął mnie w talii. Jeszcze nigdy nie czułam z nim takiej bliskości. Gładząc mnie po plecach przeniósł pocałunki, na szyję i dekolt gdy...  nagle rozległ się ryk klaksonu. Nacisnęłam go przez przypadek plecami. Wybuchnęliśmy głośnym śmiechem
-Nawet moje auto nie daje nam spokoju. Gdzie jedziemy? - założył mi niesforny kosmyk za ucho i dał soczystego buziaka w policzek.
-Przed siebie - uśmiechnęłam się.
Wyjechaliśmy spod domu i ruszyliśmy w stronę wyjazdu z miasta. Położyłam moją rękę na jego trzymającej skrzynię biegów. 'Boże, jak ja go kocham' pomyślałam..

    23:48. Byliśmy u Mario w domu, zjedliśmy kolację (świece, wino, super klimat), a potem obejrzeliśmy powtórkę meczu LM. Zadzwoniłam do taty, że zostanę u Mario na noc, tłumaczyłam przez 5 minut, że dom Mario nie ma drzwi otwartych na oścież i jestem tu bezpieczna (ach, ci rodzice.). W końcu udało mi się go przekonać. Leżeliśmy w salonie na kanapie oglądając jakiś film.
-Koniec tego dobrego, trzeba posprzątać po tej kolacji - powiedziałam i wstałam kierując się do kuchni. Mario wstał za mną.
-Kochanie, można to zrobić jutro.
-Po co , jak dziś można mieć to z głowy. Muszę nauczyć cię dyscypliny - zażartowałam i pocałowałam w usta. - Chodź, pomożesz mi.
Włączyłam muzykę ( klik ) i zabraliśmy się do pracy. W końcu wszystko było uprzątnięte.
-I widzisz, jutro mamy spokój.
-Przestań, mogłem sam to zrobić jutro. - niby obruszył się Mario i podszedł do mnie i objął mnie w talii jednocześnie składając na moich ustach słodki pocałunek.
Odwróciłam się i splotłam ręce na jego szyi.
-Chodź - szepnął, wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wróciłam! :D Rozdziały będę dodawała w miarę możliwości, czasu itd. Ten dzisiejszy pełny miłości, ale rzygać tęczą chyba nie będziecie. Pozdrawiam cieplutko! ;*** CZYTASZ =KOMENTUJESZ. <3

wtorek, 1 kwietnia 2014

INFORMACJA

Na razie muszę zawiesić bloga, na czas nieokreślony z powodu braku czasu. Postaram się jak najszybciej wrócić. Pozdrawiam <3