Music ;3





wtorek, 12 sierpnia 2014

18 cz. 2- 'Jesteś dla mnie całym światem.'

******************************2 miesiące później*************************************

Siedziałam w kuchni dopijając kawę. Sporo się wydarzyło. Wyjaśniłam wszystko z Mario. Przeprosił, żałował, chciał spróbować jeszcze raz. Oczywiście drugiej szansy nie dostał. Cóż, taka jestem. Zostawił dużą ranę w moim sercu, która goi się głównie dzięki Erikowi. Nadal nie jest mi obojętny, ale nie mogłabym po tym wszystkim... udawać, że jest okej. Nie wiem też, jak można czuć coś do dwóch osób naraz. Mówią, że kiedy wydaje Ci się, że kochasz dwie osoby, wybierz tę drugą, bo gdybyś kochała tę pierwszą prawdziwie, nie zakochałabyś się w tej drugiej. Przyznaję, między mną, a Erikiem coś jest. Nie jesteśmy oficjalnie razem, ale.. Spędzamy ze sobą mnóstwo czasu, więcej niż z Wiką i Marco.Przeprowadziłam się do Dortmundu. Za dużo wspomnień z Mario w Monachium, już nie daję rady. Na przekór tacie rzuciłam studia. Pracuję na SIP jako psycholog sportowy. Jestem szczęśliwa. Tylko... kiedy widzę Mario, jakaś część mnie odzywa się, i od razu robi mi się smutno, zaczynam tęsknić za tym wszystkim. Najlepsze jest w tym to, że kiedy Erik jest przy mnie, tego uczucia nie ma. Co do rodziny... Kamil przyjeżdża do mnie bardzo często, ale nigdy mu nie odmawiam, bo mówi, że nie może znieść, kiedy Ann przychodzi do ojca. A z tatą rozmawiam tylko, kiedy muszę. Jeśli jest z nią szczęśliwy, okej, ale ja nie umiem jej zaakceptować, a on to rozumie.
Wstawiłam kubek po kawie do zmywarki, ubrałam się ( klik ) i wyszłam z domu. W drodze do pracy, zadzwonił Erik:
-Cześć piękna.
-Heej.
-Jak się dziś czujesz?
-Rozmawiam z Tobą, więc jest dobrze, a u Ciebie?
-To samo, ale rozmawianie przez telefon mi nie wystarczy. Dzisiaj piątek, mam nadzieję, że po pracy jedziesz do mnie.
-Jak co tydzień.
-Dobra, ale mam prośbę. Weź ze sobą jakieś niecodzienne ciuchy.
-Hm, nie mogę wiedzieć po co?
-Niespodzianka
-No dobrze. Będę u Ciebie koło 18. Miłego dnia.
-Wzajemnie, kochana.
Gdy weszłam na SIP, zaczepił mnie Marco i Mats:
-Marikaaa!
Odwróciłam się i przywitałam się z nimi:
-słucham was?
-Będziesz jutro na imprezie?
-Jakiej imprezie?
-Noo, tej u mnie - powiedział zdziwiony Reus - to Ty nic nie wiesz? Erik nic Ci nie mówił?
No to już wiem, po co miałam wziąć te 'niecodzienne ciuchy'
-Eee, wspominał coś - odpowiedziałam wymijająco. Trochę głupio, bo zepsuł się pomysł z niespodzianką, ale będę udawała, że nic nie wiem. ;)
-No to widzimy się jutro.
-Okej, do zobaczenia.
-Na razie! - zawołali równo.
Po skończonej pracy udałam się jeszcze do chłopaków, bo mieli trening. Podszedł do mnie trener Klopp:
-Marika, możemy pogadać?
-Oczywiście.
-Pewnie wiesz o tej jutrzejszej imprezie. Mnie tam nie będzie, ale chciałbym, żebyś miała oko na chłopaków. Ufam Ci, a oni potrafią się nieźle zabawić, a wiesz, że w środę gramy o Superpuchar.
-Nie ma sprawy, dopilnuję, żeby nic się nie stało - odpowiedziałam.
Wróciłam do domu, wzięłam prysznic, przebrałam się ( klik ) , zjadłam lekki obiad i udałam się do Durma.
-Nie mogłem się doczekać - powiedział i gdy tylko zamknął za mną drzwi, wziął mnie w ramiona i mocno wyściskał. Uwielbiałam patrzeć jak się uśmiecha. To sprawiało mi radość


Akurat nakładał obiad (załapałam się na 2, niedobrze xd), więc zjedliśmy razem. Potem przebraliśmy się oboje w sportowe stroje i postanowiliśmy pobiegać.
Po 3 kółkach (każde po 4 km) mieliśmy już dość. Zaczęło się ściemniać, gdy wracaliśmy do domu. Nagle Erik zatrzymał się, przyciągnął do siebie:
-Marika, jesteś najlepszym, co mi się w życiu przytrafiło. Nie mogę znieść myśli, że mógłbym kiedykolwiek Cię stracić.
-Nie zostawię Cię, Erik, ja... czuję to samo...
-Nie mam zamiaru już dłużej niczego ukrywać. Marika, kocham Cię. Tak jak nigdy nikogo nie pokochałem. Jesteś dla mnie całym światem. 
Byłam tak zszokowana, że nie mogłam wydusić z siebie żadnego dźwięku.
-Ja.. Erik... Boże... Ja Ciebie też. - wydusiłam z siebie.
-Jestem pewien, że jesteś dla mnie tą jedyną osobą. Nie wyobrażam sobie żyć bez Ciebie. 
-Obiecaj, że będziesz przy mnie. Zawsze.
-Obiecuję.
-Nie sądziłam, że znajdę w życiu kogoś tak wyjątkowego jak Ty.
-Ja też. Marzniesz. Chodź, wracamy do domu.
-Kocham Cię, Erik.
-Ja Ciebie też, skarbie.
Kładąc się do łóżka stwierdziłam, że był to jeden z najlepszych dni w moim życiu. 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wymęczony, prawie po 3 miesiącach, ale jest. Przepraszam za tę przerwę, będę starać pisać częściej. <3
5 komentarzy = następny rozdział. =)
 


sobota, 7 czerwca 2014

Liebsten Awards.


Dziękuję za nominację, Ariel Lyons. :*




"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."  

 1.Pytania: 

 

czwartek, 29 maja 2014

18. cz.1 'Co ja do cholery robię?!'

Gdy się obudziłam, Erika nie było koło mnie. Spojrzałam na zegarek. No ładnie, już po 10. W jednej chwili uświadomiłam sobie, że nie zadzwoniłam nawet do taty powiedzieć, że nie wrócę na noc. Ale po chwili dotarło do mnie.. Ann.. no tak, pokłóciliśmy się, nie mam zamiaru się do niego odzywać. Poszłam do łazienki, ogarnęłam się, po czym wróciłam do pokoju, w którym miałam spać. xd Wzięłam z szafki telefon. Ohoho, 30 nieodebranych połączeń. Wracamy do rzeczywistości. Ale muszę przyznać, że było cudownie tak po prostu mieć w nosie wszystko i zapomnieć, że istnieje telefon. ;3 No dobra, najpierw Wiktoria. Zadzwoniłam do niej. Odebrała po 4 sygnale
-Ty idiotko! Martwiłam się o Ciebie! Gdzie Ty łazisz?
-Mario mnie zdradził.
Cisza w słuchawce.
-CO?!
-Mario mnie zdradził.
-Zabiję go. Zabiję. Gdzie teraz jesteś?
-U Erika.
-A co Ty robisz u Erika?
-Długa historia, opowiem, jak się spotkamy. Co z Marco?
-Wszystko ok, dziś wracam do Monachium. Będę na miejscu jakoś o 16.
-Więc czekam, papa, misiek
-Pa, skarbie, trzymaj się.
Jeden telefon z głowy. Ojciec nie dzwonił. I bardzo dobrze. Może jest zajęty z Ann...
Weszłam do kuchni. Erik robił śniadanie i nucił jakąś piosenkę. Tak słodko wyglądał. Podeszłam do niego od tyłu i przytuliłam. Odwrócił się:
-Hej, piękna - wziął mnie w ramiona i mocno uściskał.
-Hej, piłkarzu - odparłam.
-Jak się spało? Zaraz kończę robić śniadanie, możesz siadać do stołu.
-Dobrze. Mm, wygląda pięknie.
Po śniadaniu postanowiłam wrócić wreszcie (chociaż niechętnie) do domu.
-Na pewno dasz radę sama pojechać? - spytał po raz setny Erik.
-Taak, dam sobie radę. Dziękuję Ci za wszystko. - uśmiechnęłam się.
-To zdzwonimy się tak?
-Taaak.
-I zadzwoń koniecznie jak dojedziesz do domu.
-Doobrze.
-To do usłyszenia.
-Paa.
Durm przytulił mnie na pożegnanie. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Ten moment... Nasze usta dzieliły centymetry... Co ja do cholery robię?!
 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj krótko, ale wynagrodzę Wam to drugą częścią. :) Pozdrawiam! <3
4 komentarze = następny rozdział. <3

środa, 21 maja 2014

17. cz.2 'Czy można kochać dwie osoby na raz?'

Stał tam. Przed restauracją. Z jakąś dziewczyną. Nie znałam jej. Całowali się. Te usta, które tyle razy dotykały moich warg, teraz łączyły się z innymi. Mario.. Czułam jak serce mi wali, jak łzy spływają po policzkach. Odwróciłam wzrok, nie mogąc patrzeć na tę scenę.
 Wysiadłam z samochodu i pobiegłam w drugą stronę. Zatrzymałam się nad brzegiem Izary. Dlaczego on mi to zrobił? Znowu zaczęło mi się wszystko rozmazywać a świat wirować wokół. Wzięłam tabletki. Po 5 minutach mi przeszło. Ale co z tego, TO o wiele bardziej bolało. Czy cały ten czas mnie okłamywał, czy to było jednorazowe? Czy był ze mną i z tamtą laską jednocześnie? Nie umiałam sobie poradzić z tym, co się stało. Miałam ochotę zasnąć i nigdy się nie obudzić.Wiki była u Marco, w Dortmundzie. Nie będę jej zamęczać. Powiem jej, jak wróci. Ale co jej powiem? Że to koniec? Że Mario ma inną? Boże, ja tego nie zniosę. Nagle poczułam jak czyjeś ramiona obejmują mnie i przyciągają do siebie, przytulając mocno.
-Erik? Co ty tu robisz?- mówiłam przerywanie, bo nie mogłam się uspokoić.
-Ćśś, czy to ważne? Widziałem najpierw Mario, a potem Ciebie jak biegłaś, więc zacząłem Cię szukać. No i Mario już chyba przestanie mnie lubić.
-Co mu zrobiłeś? - spytałam zaniepokojona.
-Oh, nic z czego nie mógłby się pozbierać. Nawet przytomności nie stracił.
-Proszę, nie rób tego więcej.
-Dobrze, jeśli sobie nie zasłuży - odparł. - jesteś pieszo?
-Nie przyjechałam samochodem.
-W takim razie, chodź.
Poszliśmy do mojego samochodu. Mijając TĘ restaurację nawet nie spojrzałam w tamtą stronę. Nie miałam odwagi. Erik otworzył mi drzwi od strony pasażera.
-Lepiej, żebyś nie prowadziła w tym stanie - rzekł z troską.
'Uśmiechnęłam się' jednocześnie wycierając łzy.
      Durm zaparkował pod dużym domem.
-Gdzie jesteśmy?
-Cóż, witaj w moich skromnych progach. - odrzekł otwierając drzwi z mojej strony. Weszliśmy do domu. Było tu cicho i przytulnie.
-Mieszkasz sam?
-Od niedawna tak. Mieszkała u mnie siostra, ale wyjechała na studia. Na prawo masz łazienkę, ja idę do kuchni zrobić coś ciepłego. Kawa, herbata?
-Herbatę poproszę.
Poszłam do łazienki, ogarnęłam się, i gdy wyglądałam juz w miarę normalnie, przynajmniej z zewnątrz, poszłam do kuchni pomóc Erikowi przygotować kolację. Wspaniale nam sie rozmawiało. W końcu zasiedliśmy do stołu.
-Marika, pamiętaj, że ten dom zawsze stoi dla ciebie otworem, gdybyś potrzebowała pomocy, możesz się do mnie zwrócić, okej?
-Okej. Erik, dziękuję, za wszystko. Nie wiem, co bym teraz bez ciebie zrobiła.
-Nie ma za co. I nie płacz już, bo z tym Ci nie do twarzy. Z uśmiechem wyglądasz piękniej. - odrzekł i założył mi włosy za ucho. Huh, miałam szczęście, że było dość ciemno (świece, ten klimat *.*) i piłkarz chyba nie widział mojego rumieńca. Gdy zjedliśmy pomogłam mu pozanosić naczynia do zmywarki, na co oczywiście gorąco protestował. Ale muszę przyznać, że gotuje nieźle. Gdy wychodziłam z kuchni, nagle zatoczyłam się i złapałam ściany. Durm szybko podszedł i podtrzymał mnie.
-Hej, co się dzieje?
-Mam anemię, element choroby- wytłumaczyłam. - Spokojnie, przejdzie mi.
-Może zostaniesz na noc? Mogę Cię odwieźć, jeśli chcesz, ale wolałbym, żebyś została, bo nie wyglądasz dobrze. To co, przygotuję Ci pokój, a Ty idź weź prysznic.
Zaprowadził mnie do pokoju i dał mi spodenki dresowe i t-shirt.
-To mojej siostry, masz do wyboru jeszcze moje - zażartował.
-Dziękuję. - pierwszy raz tego dnia szczerze się uśmiechnęłam.
Wzięłam prysznic. Gorąca woda lekko parzyła moje ciało, ale poczułam się o wiele lepiej. Wyszłam spod prysznica, przebrałam się w ubrania, które dał mi Erik i wyszłam z łazienki.
-Chcesz się już położyć? - zapytał.
-Jestem nocnym markiem, to jeszcze nie moja pora. ;) - odparłam.
-Mamy coś wspólnego. - uśmiechnął się blondyn. Wyglądał... cóż, przystojnie. ^^ - w salonie jest telewizja, u mnie w pokoju laptop. Korzystaj z czego chcesz, a ja pójdę do łazienki.
-Okej.
Poszłam do kuchni i rozejrzałam się. Wszystko, co było mi potrzebne, miałam pod ręką. Zrobiłam mrożoną kawę z bitą śmietaną i malinami. Oglądałam akurat powtórkę meczu, gdy w pokoju pojawił się piłkarz.
-Mmm, cudowne. Brakowało mi widoku ślicznej dziewczyny oglądającej mecz w moim domu.
-A mi tak troskliwej osoby - odparłam pokazując mu miejsce obok siebie. Obejrzeliśmy do końca mecz, a potem przełączyliśmy na jakiś horror. Spojrzałam na Erika, który wpatrywał się we mnie dłuższą chwilę.
Uśmiechnęłam się i zapytałam:
-Ubrudziłam się gdzieś czy co? - zapytałam.
-Niee, skąd, po prostu słodko wyglądasz.- zaśmiał się i wyciągnął rękę obejmując mnie. Siedziałam przytulona do Durma, i po chwili zasnęłam.
*Erik*
Patrzyłem na telewizor, bo nie można powiedzieć, że oglądałem film. Myślałem cały czas o niej. Hola, Erik, tylko przyjaciele. Ona pewnie nadal go kocha. Nie mam u niej szans, ale na razie mogę być blisko niej, więc nie chcę tego spieprzyć. Spojrzałem na nią i zobaczyłem, że zasnęła. Uśmiechnąłem się. Wyglądała ślicznie, tak.. niewinnie. Zaniosłem ją do pokoju i ułożyłem delikatnie na łóżku. Zamknąłem cicho za sobą drzwi i poszedłem do siebie. 
Spałem już dobra godzinę, gdy nagle usłyszałem jak ktoś wchodzi do mojego pokoju.
-Erik.. - usłyszałam szept.
-Marika, wystraszyłaś mnie.
-Przepraszam, ale... ćóż, głupio, ale ten horror... Nie chcę być sama w pokoju.
Uśmiechnąłem się.
-Chodź tu do mnie, piękna. - zaśmiałem się i przesunąłem się, żeby zrobić jej miejsce na łóżku. Myślałem, że odwróci się do mnie plecami, więc już chciałem powiedzieć 'dobranoc' i też się odwrócić gdy nagle poczułem jak przytula się do mnie.
-Dziękuję za wszystko.- szepnęła.
-Nie ma za co - odparłem i pocałowałem ją w czoło. - Dobranoc.
-Dobranoc. 
Nie wiem, czy nie popełniam teraz największego błędu życia. Czy będzie tak samo jak z Ally? Kurczę, to było dawno ale.. fuck. Chyba się zakochałem.
*Marika*
Czułam się tu tak bezpiecznie. Nie mogę przestać myśleć o Mario.. Ale tu jakby na chwilę się udało. Erik jest wspaniałym człowiekiem i przyjacielem. Boję się. Przecież nie odkochałam się w Mario.Czy można kochać dwie osoby na raz? To jeszcze nie czas. Tylko przyjaciele, pamiętaj, Marika. Poza tym, nie wiem, czy on coś do mnie czuje. Czas pokaże. Z tą myślą w głowie zasnęłam wtulona w ramiona Durma.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Teraz to się porobiło. ^.^ Mam nadzieję, że jest ciekawiej, a czytelników trochę przybędzie, bo, jak na razie, jest słabo. :( 3 komentarze = następny rozdział.:)

czwartek, 15 maja 2014

17 cz. 1. 'A mówiłeś, że dalej kochasz mamę'

Dzisiejszy dzień zapowiadał się obiecująco. Po porannym joggingu, już odświeżona zasiadłam z rodziną do śniadania. Była sobota, a pogoda.. cóż, idealna, 23 stopnie, słońce. Żyć nie umierać. ;))
Gdy jedliśmy śniadanie zauważyłam, że ojciec jest jakiś nieswój.
-Coś się stało ? - zapytałam trącając jednocześnie nogą pod stołem Kamila.
-W sumie, to tak...
-Więc słuchamy - odparł mój brat.
-Uh, dobrze, dłużej już nie chcę z tym zwlekać. Otóż... Zacząłem spotykać się z pewną kobietą.. Nazywa się Ann..
Ann ? W mojej głowie zaświecił się czerwony alarm.
-...Bromel.
Nie. Nie mogłam w to uwierzyć. To nie może być prawda. Ann ? Była mojego chłopaka ? Z moim ojcem ? Co jest grane?!
-Tato, przecież ona ma 24 lata!
-Córciu, wiem, posłuchaj..
-A mówiłeś, że dalej kochasz mamę. - syknęłam.
-Twoja matka sama zdecydowała się odejść! Mam po niej rozpaczać do końca życia?! Czemu jej nie masz za złe, że ułożyła sobie z tym sukinsynem życie?! - wydarł się mój tata.
-Dobra, koniec, jak nie umiecie, rozmawiać, to w ogóle nie zaczynajcie tematu - odezwał się cicho siedzący dotąd Kamil. 
Bez słowa wyszłam z domu. Poszłam pieszo przed siebie. Zatrzymałam się na moście. 'To musi być jakiś żart' myślałam, nie przyjmując do siebie tej wiadomości. I co, ojciec się z nią ożeni i będzie moją macochą? Była mojego ukochanego? Czy ojciec w ogóle wie, że ona była z Mario? I wtedy o tym pomyślałam. Taaak. Ona to robi specjalnie. Chce od wnętrza dostać się do mojej rodziny i mi ją spieprzyć. Jest zazdrosna. Przecież wie, że jestem z Mario, bo w prasie już widniały artykuły o nowej partnerce sławnego Gotzinho. Próbowałam dodzwonić się do Mario, ale mój chłopak nie odbierał. Napisałam mu sms'a

 'Musimy porozmawiać. Zadzwoń jak najszybciej.'

Wróciłam na chwilę do domu, zabrałam torebkę i kluczyki.
-Gdzie wychodzisz? - zapytał ojciec.
-Nie twoja sprawa. - warknęłam i wyszłam z domu. Wiem, że nie powinnam tak się odzywać, powinnam od razu to wyjaśnić. Ale jestem wybuchowa i najpierw muszę odetchnąć zanim będę gotowa na kulturalną, spokojną rozmowę. 
Wsiadłam do samochodu, łyknęłam paracetamol na dosłownie rozsadzający mi głowę ból i włączyłam muzykę. Wyjechałam spod domu i wyjechałam w centrum miasta. I wtedy go zobaczyłam...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest kolejny.:) Jak się podoba? ;* 4 komentarze = następny! :)

czwartek, 17 kwietnia 2014

16.'Czułam, jak moje życie obraca się o 180 stopni... na gorsze.'

17:30 . Wreszcie koniec zajęć. Spakowałam torbę i powoli skierowałam się w stronę wyjścia. Już miałam wychodzić, gdy zatrzymał mnie wykładowca, pan Muller. Widział prasę, wiedział, co się stało z Reusem a także to, że ja mam z nim kontakt (w końcu najlepszy przyjaciel <3). Był też oddanym fanem BVB, więc pytał się o Marco, jak się czuje itd. Powiedziałam najmniej ile mogłam, żeby niepotrzebnie nie wtajemniczać postronnych osób we wszystko, więc po krótce wyjaśniłam, że zaczepiali go kibice Bayernu. Gdy w końcu uwolniłam się od natrętnego wykładowcy, postanowiłam coś zjeść. Kupiłam sałatkę na wynos i wsiadłam do samochodu. I znów ogarnęło mnie to dziwne uczucie. Wrażenie, że wszystko się rozmywa, traci ostrość. Po chwili wszystko się unormowało. Odczekałam jeszcze parę minut, aby nie jechać w tym stanie, byłam lekko otępiała, aż w końcu ruszyłam do domu.
Będąc już w pokoju, zjadłam sałatkę i powoli zaczęłam się szykować do wyjścia z Mario. Wika została jeszcze na ćwiczeniach, miała wrócić koło 19. Nagle zauważyłam na biurku dość dużą kopertę. Ze szpitala. To pewnie moje wyniki. Rozerwałam kopertę i rzuciłam okiem i... zamurowało mnie. Niedokrwistość megaloblastyczna. Mam anemię... Jeszcze raz sprawdziłam. To nie pomyłka. Na kopercie widniało moje nazwisko. Czułam, jak moje życie obraca się o 180 stopni.. na gorsze. Zaczęłam płakać. Najpierw cicho, łzy spływały mi po policzkach tocząc się jedna po drugiej. Potem uderzyłam w szloch. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Przez łzy zdołałam wymruczeć 'proszę'. Do pokoju wszedł tata i Kamil. Podałam im bez słowa kartkę z moją 'wyrocznią'. Tata podszedł nic nie mówiąc i przytulił mnie. Poczułam się jak mała dziewczynka, która spadła z roweru.Po jakimś czasie uspokoiłam się.
-Będzie dobrze, to nie wyrok - powiedział Kamil i poklepał mnie po ramieniu.
-Dzięki, potworze. - uśmiechnęłam się. Po rozmowie poszłam się ogarnąć. Punkt 20 przyjechał Mario. Jeszcze w domu powiedziałam mu o wszystkim.
-Kochanie, z tym da się normalnie żyć. A dziś sprawię, że o tym zapomnisz - puścił do mnie oczko. - Do widzenia, oddam córkę przed północą - zawołał wesoło do mojego taty.
-Nie ma sprawy - odparł tato i dodał - dziękuję, Mario.
-Nie ma za co, dobranoc, siema, Kamil.
-Heej.
Wyszliśmy z domu.Mario natychmiast wziął mnie w ramiona i na rękach zaniósł do samochodu. Roześmiałam się głośno. W aucie pocałował mnie tak, jak jeszcze nigdy. Najpierw delikatnie, zaledwie muskając moje wargi swoimi. Po chwili stał się on bardziej namiętny. Usiadłam mu na okrakiem na kolanach i wsunęłam


 palce w jego włosy. Objął mnie w talii. Jeszcze nigdy nie czułam z nim takiej bliskości. Gładząc mnie po plecach przeniósł pocałunki, na szyję i dekolt gdy...  nagle rozległ się ryk klaksonu. Nacisnęłam go przez przypadek plecami. Wybuchnęliśmy głośnym śmiechem
-Nawet moje auto nie daje nam spokoju. Gdzie jedziemy? - założył mi niesforny kosmyk za ucho i dał soczystego buziaka w policzek.
-Przed siebie - uśmiechnęłam się.
Wyjechaliśmy spod domu i ruszyliśmy w stronę wyjazdu z miasta. Położyłam moją rękę na jego trzymającej skrzynię biegów. 'Boże, jak ja go kocham' pomyślałam..

    23:48. Byliśmy u Mario w domu, zjedliśmy kolację (świece, wino, super klimat), a potem obejrzeliśmy powtórkę meczu LM. Zadzwoniłam do taty, że zostanę u Mario na noc, tłumaczyłam przez 5 minut, że dom Mario nie ma drzwi otwartych na oścież i jestem tu bezpieczna (ach, ci rodzice.). W końcu udało mi się go przekonać. Leżeliśmy w salonie na kanapie oglądając jakiś film.
-Koniec tego dobrego, trzeba posprzątać po tej kolacji - powiedziałam i wstałam kierując się do kuchni. Mario wstał za mną.
-Kochanie, można to zrobić jutro.
-Po co , jak dziś można mieć to z głowy. Muszę nauczyć cię dyscypliny - zażartowałam i pocałowałam w usta. - Chodź, pomożesz mi.
Włączyłam muzykę ( klik ) i zabraliśmy się do pracy. W końcu wszystko było uprzątnięte.
-I widzisz, jutro mamy spokój.
-Przestań, mogłem sam to zrobić jutro. - niby obruszył się Mario i podszedł do mnie i objął mnie w talii jednocześnie składając na moich ustach słodki pocałunek.
Odwróciłam się i splotłam ręce na jego szyi.
-Chodź - szepnął, wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wróciłam! :D Rozdziały będę dodawała w miarę możliwości, czasu itd. Ten dzisiejszy pełny miłości, ale rzygać tęczą chyba nie będziecie. Pozdrawiam cieplutko! ;*** CZYTASZ =KOMENTUJESZ. <3

wtorek, 1 kwietnia 2014

INFORMACJA

Na razie muszę zawiesić bloga, na czas nieokreślony z powodu braku czasu. Postaram się jak najszybciej wrócić. Pozdrawiam <3