Obudziłam się w szpitalu. Czułam się, o dziwo, dobrze. Przy mnie siedziała Wika i tata.
-Wreszcie się obudziłaś. Ile razy mówiłem ci...
-Tato, nie udawaj, że się interesujesz. Nic mi nie jest, mogą mnie wypisać. Pamiętam nawet mniej więcej co się stało.
Gdy uświadomiłam sobie, dlaczego biegłam, łzy znów zaczęły cisnąć się do oczu. Dominik.. Byliśmy ze sobą 3 lata, cholernie szczęśliwy okres w moim życiu. Wszystko skończyło się w jednej chwili. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Gdy wreszcie udało się przekonać wszystkich, że czuję się w porządku, ubrałam się w moje ciuchy i wyszłam ze szpitala. Wracając do domu samochodem, pisałam sms-y z Wiką, nie chciałam, żeby ojciec wtrącał się w moje sprawy:
'Powiedziałaś mu?' napisała Wika.
'Taak. Wiedział, o co mi chodzi, ale trudno było mu to zaakceptować.' - odpisałam
'Tobie też łatwo nie jest z tego, co widzę. Jak to się stało, że ten idiota cię potrącił?'
'To moja wina. Biegłam cała zaryczana, jak idiotka wbiegłam na ulicę, przez łzy nic nie widziałam'
'Skarbie, będzie dobrze, zobaczysz'
'Myślałam, że chociaż ty oszczędzisz mi tych banałów'
Mimo to bardzo chciałam, żeby miała rację.
Gdy weszłam do swojego pokoju, zobaczyłam, że siedzi w nim mój kochany braciszek.
- Co ty tu robisz? Nie masz swojego kąta? Idź do siebie. - warknęłam.
- Wiesz co, myślałem, że nie będzie cię kilka dni, a ty musiałaś tak szybko wracać.- odwdzięczył się tym samym. Takie rozmowy u nas są na porządku dziennym. Nie, żebym tak chciała, ale jego nie da się kochać. Zastanawiam się czasem, czy on nie jest adoptowany.
- Spieprzaj.
- Ha, powiem tacie. -znałam to na pamięć. Zawsze, gdy zaklnę, skarży się ojcu.
- Ja, w przeciwieństwie do ciebie, gówniarzu, mam 21 lat. A teraz idź obejrzyj sobie meczyk twojego ulubionego klubu.
- Z chęcią, oni, przynajmniej umieją grać.
Uff, wreszcie poszedł. Włączyłam komputer, na osłodę puściłam sobie piosenkę ( klik ) i położyłam się na łóżku gapiąc się na plakaty moich pszczółek. Nagle usłyszałam dźwięk sms-a. Był od nieznanego numeru:
'Uważaj jak chodzisz, s**o. Przez ciebie mogłem mieć trupa na sumieniu. Jeszcze cię dopadnę.'
Na pewno był to kierowca, który mnie potrącił. Ale skąd miał mój numer? I z jakiej racji wypisywał do mnie takie rzeczy ? Postanowiłam nikomu o tym nie mówić, nawet Wice. Miałam tylko nadzieję, że ostatnie zdanie było tylko pustą groźbą.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozkręcam się. :D Czytasz = komentujesz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie duża motywacja! : ))
U szalona dwa rozdziały jednego dnia : o Ciekawe kto napisał tego sms'a :o
OdpowiedzUsuńhttp://imabelieberandilovejustindrewbieber.blogspot.com/
Uu jaki rozwój akcji ! Będę chyba Cie regularnie czytać ! <3
OdpowiedzUsuńOlciak - jakoś dzisiaj wenę miałam :3 <3
OdpowiedzUsuńkamila sawicka - cieszę się bardzo ^^ <3