Music ;3





niedziela, 2 marca 2014

12.'Dlaczego odszedłeś z Borussii?'

Zatraciliśmy się w słodkim pocałunku. Mario objął mnie w talii i przyciągnął do siebie. Splotłam ręce na jego szyi. Z wielkim trudem przerwałam tę chwilę:
-Mario, ja nie wiem, czy dobrze robimy..
-Ja też nie. Ale wiem za to, że jesteś wspaniała.
Wziął mnie na ręce. Pomyślałam o Eriku. Czy będę musiała wybierać pomiędzy nimi? Bardzo bym tego nie chciała. Ale jest coś w Mario, co przyciąga mnie jak magnes. Serce mówiło mi 'Gotze', a rozum? Rozum nie mówił nic, bo chyba go straciłam. Odszukałam wargi piłkarza i musnęłam je.
-Słodko - szepnął, oblizując ze swoich ust mój błyszczyk. - Marika, jesteś.. cudowna - cicho powiedział. Przeniósł mnie na łóżko i położył delikatnie.
-Eej, na to chyba jeszcze za..
-Chyba żartujesz. Nie jestem taki- rozchylił wargi w uśmiechu, położył się obok i splótł swoje ręce z moimi. Serce zabiło mi mocniej.
W tym momencie do pokoju wszedł Marco trzymając na rękach Wiktorię.
-Yy, sorry, że przeszkadzam, ale.. Mario?! To ty z Mariką?! Czemu wcześniej nie powiedziałeś...
-Bo nic nie było - odpowiedzieliśmy równo.
-Hmm, ok, pogadamy potem. Jest parę spraw: po pierwsze Wika biedna trochę przesadziła z imprezowaniem. Powiedziała najpierw, że widziała tutaj Koseckiego i trzeba ratować Marikę, a potem żebym ją natychmiast zabrał na SIP, bo Borussia gra ważny mecz.
Wybuchnęłam niepowstrzymanym śmiechem. Ta to zawsze coś odwali.Zaraz jednak spoważniałam.
-Co do jednego miała rację.
Marco zrobił minę w styku 'WTF?!'
-Koscki tu był i trochę się panoszył, ale już OK. Potem o tym pogadamy. - wyręczył mnie Goetze.
-Druga sprawa: Durmowi odwala. Przyszedł tu z tobą, Marika, na tę imprezę. A potem ty zniknęłaś, a on schlał się tak, że na weselu u Lewego był bardziej trzeźwy. No i teraz w kuchni obściskuje się z jakąś panienką.
Zatkało mnie. Ale po chwili uświadomiłam sobie, że ja zrobiłam to samo. Co ja mam robić?! :<
-No to ładnie. Coś jeszcze?
-W sumie tak. Trzeba pomóc Pierre i Lauren posprzątać i ogarnąć ludzi. W miarę trzeźwi jesteśmy tylko my i gospodarze imprezy.
Wika poruszyła się niespokojnie:
-Marco! Proszę, ja spadam..!-krzyczała.
-Ćśś, skarbie, jestem tutaj - powiedział jej do ucha - Położę ją w sypialni obok. Wrócę zaraz i pójdziemy im pomóc, hm?
-Nie ma sprawy - odparłam, siląc się na uśmiech.
Gdy Reus wyszedł, Mario cicho zapytał:
-Co cię łączy z Erikiem?
-Jeden dzień znajomości i wspólne wyjście na imprezę, bo razem jej nawet nie spędziliśmy
-To ma znaczyć 'nic'? - uniósł brwi.
-Mhm.
-Cieszę się -powiedział, wyciągając ramię i obejmując mnie - chodź, pomożemy Woody'emu.
-Dlaczego odszedłeś z Borussii? - nagle zapytałam nie licząc na odpowiedź. Goetze spowrotem usiadł. Minęła dobra minuta zanim się odezwał:
-Wiesz, myślałem, że się tam rozwinę, będę szczęśliwy, bogaty, otoczony gwiazdami typu Neuer, Ribery, Muller. Ale nie jestem. Na treningi nie chodzę z radością, tylko z przymusu. Nie lubię Guardioli. Jurgen umiał walić prawdę prosto w oczy, że gwiazdorzysz, że robisz coś źle. Nie jestem tam szczęśliwy. Brakuje mi Dortmundu. Brakuje mi Marco, Roberta, chłopaków.Jestem totalnym frajerem, zawiodłem kibiców. Płakałem, czytając te kartki z napisami 'Mario Judas' itd. Płakałem, bo wiedziałem, że to prawda.
Teraz też zaszkliły mu się oczy.
-To wcale nie jest prawda. To nie byli prawdziwi kibice. Skoro źle ci w Monachium, to... czemu nie wrócisz?
-Mam wrócić i co, domagać się wywalenia Mychitaryana? Może za parę lat tu wrócę. Jeśli Klopp w ogóle mnie przyjmie, to bardzo chciałbym zakończyć tu karierę,
-Nawet nie masz pojęcia, jak to ucieszyłoby Borussen.
-Nie jestem tego taki pewien.
-Ale ja jestem, bo w końcu należę do tego najlepszego fandomu na świecie - uśmiechnęłam się.
-Mówiłem ci już, że jesteś cudowna?
-2 razy - zaśmiałam się.
-Więc mówię trzeci - uśmiechnął  się i przytulił mnie. W jego ramionach czułam się tak.. bezpiecznie. Zapominałam o wszystkim.
-To idziecie, czy nie?! - Marco stał w drzwiach i kręcił głową.
-Nie rób tej miny, Woody, bo cię strzelę - zawołał Mario i zepsuł mu fryzurę
-Ej, tylko nie włosy! - krzyknął Reus półżartem.  - Chodźcie, bo Auba się wkurzy.
Pomogliśmy gospodarzom posprzątać po ostrym party. A roboty nie było mało. Na szczęście Marco trochę nas rozbawił żonglując i robiąc triki zastępując piłkę butelkami i innymi rzeczami.Gdy uwinęliśmy się ze wszystkim, była 4. rano.
-To co, idźcie się przespać, dzięki bardzo za pomoc - powiedział Pierre przytulając jednocześnie Lauren, która zasnęła na jego ramieniu.
-Nie ma za co - odrzekliśmy.
Mario poszedł wziąć prysznic. Siedziałam z blondynem na łóżku po turecku, Wika spała obok. Patrząc na nią, jutro połknie chyba z 10 tabletek na kaca. Trudno, jej wybór. Rozmawiałam z Marco o nim, o Mario, i życiu w Dortmundzie. Okazało się, że mam z Reusem wiele wspólnego. Haha, też boi się pająków, jak ja nie lubi wódki. Prawie obudziłam Wikę śmiechem, gdy opowiadał mi co wyprawiał jako dziecko. Kurczę, wspaniały człowiek.
-Eh, chyba pójdę się już położyć, o ile zasnę. - przytuliłam Marco na pożegnanie (oczywiście po przyjacielsku ;p). I w tym momencie do pokoju wszedł Mario:
-Aha.. Hm, nie będę wam przeszkadzał. - wyszedł trzaskając drzwiami.
-Ja nie mogę, z kim ja się przyjaźnię. - westchnął Reus - chodź, wyjaśnimy mu.
Poszliśmy do pokoju obok. Mario siedział tyłem do nas i patrzył przez okno.
-Goetze, durniu, uścisnęliśmy się tylko na pożegnanie, a ty już scenariusze wymyślasz. Wybacz, Marika, ale wolę Wikę.
Zaśmiałam się. Wika byłaby wniebowzięta gdyby to usłyszała. Trafił jej się cudowny chłopak, nie ma co.;)
-Jak mamy cię jeszcze przekonać? - zapytałam. Było mi głupio.
Mario odwrócił się z tajemniczym uśmieszkiem.
-Yy, Marco, idź już, dobranoc - powiedziałam i rzuciłam się na Mario ze śmiechem.
-Echte Liebe - mruknął zadowolony Reus i wyszedł zamykając za sobą dzwi.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Macie 12. Jak się podoba? ;* Czytasz=komentujesz. :))

3 komentarze: