********************************3 miesiące później***********************************
Wiosna. Nareszcie. Kontynuuję studia. Pracuję dorywczo u taty w firmie i już niedługo będę mogła rozglądać się za własnym mieszkaniem. Mario dużo trenuje, ale jakoś znajdujemy czas na odwiedziny Marco i reszty chłopaków w Dortmundzie. Wika jeździ jeszcze częściej (w końcu ukochana Reusa <3) i czasem zawala zajęcia. No, ale cóż... Jej wybór.
Dzisiaj akurat nie miałam zajęć. Poszłam na spacer z Kamilem. Tak, poszłam z bratem na spacer. Z MOIM BRATEM. Nie ukrywam, że było fajnie. Pogadaliśmy o piłce, poszliśmy na zakupy, gdzie sam wybrał mi parę naprawdę fajnych ciuchów. A i ja jemu znalazłam fajne rzeczy. Zadziwia mnie coraz wyższy poziom jego 'fajności'. xD Po zakupach zajechaliśmy na Allianz Arenę. Drużyna Pepa Guardioli akurat kończyła trening. Zdążyliśmy na ostatnie minuty gierki. Potem podszedł do nas Mario, przywitał się ze mną pocałunkiem i przybił 'high five' Kamilowi.:) Pozwoliłam bratu pobiec do szatni do jego idoli.
-Jak się dziś czujesz? - zapytał Goetze wiedząc, że ostatnimi czasy nie jest ze mną najlepiej. Jestem ciągle zmęczona, mało jem i dużo śpię.
-Nie za bardzo. Chyba muszę się wybrać do lekarza.
-I to jak najszybciej, kochanie, martwię się. - odparł.
Rozstaliśmy się i pojechałam z Kamilem do domu. Zjadłam obiad i poszłam do swojego pokoju. Hm, Wika wyszła rano i do tego czasu jej nie ma. Próbowałam się do niej dodzwonić, ale nie odbierała. Po 3 próbie odezwała się poczta głosowa. Wyłączyła, chociaż wiedziała, że do niej dzwonię? Zaczęłam się martwić, ale stwierdziłam, że pewnie jest z Marco i jej przeszkadzam. Tylko dlaczego nawet nie zadzwoniła, o której będzie? Weszłam na facebook'a, włączyłam muzykę, ale nadal nie mogłam się oderwać od myśli, że coś jej się stało Ubrałam się i postanowiłam przejechać się ulicami Monachium z nadzieją, że gdzieś ją spotkam. Nie chciałam martwić i mieszać w to taty, więc powiedziałam, że idę się po prostu przejść. Kluczyłam pomiędzy uliczkami, wyglądając szczupłej sylwetki przyjaciółki. Już miałam zawracać w stronę domu, gdy moją uwagę przykuła siedząca w skulonej pozycji na przystanku dziewczyna. Podjechałam bliżej i... tak, to była ona! Moja Wiktoria! Boże, co się z nią stało! Wysiadłam szybko z samochodu i podbiegłam do przyjaciółki.
-Wika, kochanie, co się stało?
Płakała, miała rozmazany makijaż i roztrzepane włosy.
-Ja, nie wiem, Marika, błagam.. zabierz mnie.. stąd - mówiła, szlochając - pomóż..jemu..
-Zabieram cię do domu. - siłą woli powstrzymałam płacz i chęć natychmiastowego odwetu. Miałam tylko nadzieję, że to nie Reus ją tak.. nie, to niemożliwe. On nie jest taki, znam go, to mój przyjaciel, Mario zna go jeszcze lepiej. Pomogłam jej wejść do samochodu. Położyła się na tylnim siedzeniu. Wróciłam z nią do domu. Tata już spał, więc przynajmniej nie musiałam się jemu tłumaczyć. Wika momentalnie zasnęła w ubraniach, więc przykryłam ją tylko kołdrą. Odwróciłam się. W drzwiach pokoju stał Kamil. Skinął na Wikę i zapytał:
-Co się jej stało?
-Sama nie wiem, znalazłam ją na mieście, cały dzień nie było jej w domu.
-Mogę jakoś pomóc?
-Na razie nie. Idź spać, ale jutro możesz być potrzebny. A, jeszcze jedno: nie mów nic tacie, nie chcę go zamartwiać.
-Spoooko. Dobranoc.
-Dobranoc. Kamil..
-Coo?
-Dziękuję.
-Nie ma za co. W końcu to nie dzięki mnie masz najlepszego brata na świecie.:3- odparł z szelmowskim uśmiechem. - Dobranoc po raz drugi
-Dobranoc, Potworze. <3
Zadzwoniłam najpierw do Marco.Też nie odbierał. Wika mówiła żebym 'mu pomogła'. Czy chodziło jej o Reusa? Myślałam, że majaczyła, ale o Marco też zaczynałam się martwić. Zadzwoniłam do Mario. Odebrał po drugim sygnale:
-Wiesz, czy z Marco wszystko w porządku?
-A czemu ma nie być w porządku?
-Nie odbiera telefonu, a ja niedawno znalazłam Wikę na mieście, miała być z nim.
-Gdzie znalazłaś? Boże. Mam do ciebie przyjechać?
-Nie ma potrzeby. Lepiej dowiedz się, co z Reusem.
-Dobrze. Tylko nigdzie nie wychodź, kocham Cię. Pa.
-Ja ciebie też, uważaj na siebie.
Rozłączyłam się. 'Jeny, jak w filmie akcji.' pomyślałam, próbując odepchnąć od siebie strach. Jeśli im coś się stało, obiecuję, że osobiście się z tym kimś rozprawię. Nagle zrobiło mi się słabo. Pokój zaczął wirować wokół mnie. Poczułam, że spadam. A potem...potem była tylko ciemność.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział. Znów nie za długi, ale cóż, musicie być cierpliwi, w następnym rozwinie się akcja.. Pozdrawiam! ;* Czytasz=komentujesz. <3
-Wika, kochanie, co się stało?
Płakała, miała rozmazany makijaż i roztrzepane włosy.
-Ja, nie wiem, Marika, błagam.. zabierz mnie.. stąd - mówiła, szlochając - pomóż..jemu..
-Zabieram cię do domu. - siłą woli powstrzymałam płacz i chęć natychmiastowego odwetu. Miałam tylko nadzieję, że to nie Reus ją tak.. nie, to niemożliwe. On nie jest taki, znam go, to mój przyjaciel, Mario zna go jeszcze lepiej. Pomogłam jej wejść do samochodu. Położyła się na tylnim siedzeniu. Wróciłam z nią do domu. Tata już spał, więc przynajmniej nie musiałam się jemu tłumaczyć. Wika momentalnie zasnęła w ubraniach, więc przykryłam ją tylko kołdrą. Odwróciłam się. W drzwiach pokoju stał Kamil. Skinął na Wikę i zapytał:
-Co się jej stało?
-Sama nie wiem, znalazłam ją na mieście, cały dzień nie było jej w domu.
-Mogę jakoś pomóc?
-Na razie nie. Idź spać, ale jutro możesz być potrzebny. A, jeszcze jedno: nie mów nic tacie, nie chcę go zamartwiać.
-Spoooko. Dobranoc.
-Dobranoc. Kamil..
-Coo?
-Dziękuję.
-Nie ma za co. W końcu to nie dzięki mnie masz najlepszego brata na świecie.:3- odparł z szelmowskim uśmiechem. - Dobranoc po raz drugi
-Dobranoc, Potworze. <3
Zadzwoniłam najpierw do Marco.Też nie odbierał. Wika mówiła żebym 'mu pomogła'. Czy chodziło jej o Reusa? Myślałam, że majaczyła, ale o Marco też zaczynałam się martwić. Zadzwoniłam do Mario. Odebrał po drugim sygnale:
-Wiesz, czy z Marco wszystko w porządku?
-A czemu ma nie być w porządku?
-Nie odbiera telefonu, a ja niedawno znalazłam Wikę na mieście, miała być z nim.
-Gdzie znalazłaś? Boże. Mam do ciebie przyjechać?
-Nie ma potrzeby. Lepiej dowiedz się, co z Reusem.
-Dobrze. Tylko nigdzie nie wychodź, kocham Cię. Pa.
-Ja ciebie też, uważaj na siebie.
Rozłączyłam się. 'Jeny, jak w filmie akcji.' pomyślałam, próbując odepchnąć od siebie strach. Jeśli im coś się stało, obiecuję, że osobiście się z tym kimś rozprawię. Nagle zrobiło mi się słabo. Pokój zaczął wirować wokół mnie. Poczułam, że spadam. A potem...potem była tylko ciemność.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział. Znów nie za długi, ale cóż, musicie być cierpliwi, w następnym rozwinie się akcja.. Pozdrawiam! ;* Czytasz=komentujesz. <3
Super :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://lewyjestdlamniejakpowietrze.blogspot.com/
Nie mogę się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńRównież zapraszam do mnie : http://kochamreusa.blogspot.com/
Pozdrawiam :*
Robi się coraz ciekawiej ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że z Mariką i Wiki będzie wszystko dobrze ;*
Czekam na kolejny ;3